Mitów odnośnie komedogenności i nieprawdziwych informacji w Internecie jest mnóstwo! Pracując w firmach kosmetycznych wiem, jak ważna jest dla Ciebie komedogenność danego produktu, bo jej temat jest numerem 1 w pytaniach, które dostają firmy kosmetyczne. Ciągle słyszy się o komedogenności, traktując ten temat jednak bardzo powierzchownie i tak 0-1. A niestety nie o to chodzi. Mam więc nadzieję, że ten tekst rozwieje Twoje wątpliwości i da Ci wiedzę, jakiej nie ma nikt inny (oczywiście, jeśli nie przeczyta tego artykułu 🙂
- Czym jest komedogenność?
- Skala komedogenności - coś jest nie tak
- Trochę fałszywe wyniki..
- No to może testy na ludziach?
- Składniki komedogenne nie wytwarzają produktów komedogenncyh!
- Komedogenność - tego na pewno nie wiedziałeś!
- Komedogenność a ciasto!
- Dlaczego skala komedogenności jest dla Ciebie momentami nieużyteczna?
- Kiedy skala komedogenności jest użyteczna?
- Jak NIE UŻYWAĆ skali komedogenności?
- Magda, jak żyć!?
Czym jest komedogenność?
Komedogenność to tendencja składnika lub produktu do zatykania porów. Nie ma do końca w dzisiejszych czasach zdefiniowanego tego pojęcia – po raz pierwszy zrobił to Albert Montgomery Kligman (bardzo znany dermatolog, który specjalizował się w trądziku) w 1979 roku, kiedy to zapoczątkował “acne cosmetics”, czyli rodzaj trądziku wywołanego przez kosmetyki. On jako pierwszy stworzył skalę, którą znamy do dzisiaj, ale też potem podchodził do niej bardzo luźno. Przeczytasz o tym dalej:) Składniki są uszeregowane w skali:
- 0 – całkowicie nie zatyka porów
- 1 – lekko komedogenny
- 2-3 – umiarkowanie komedogenny
- 4-5 – silnie komedogenny
Liczby w skalach komedogenności pochodzą z badań przeprowadzonych przez naukowców, opublikowanych w recenzowanych czasopismach – zazwyczaj oznacza to, że są one dość wiarygodne i aktualne. Jednak, podobnie jak w przypadku wielu innych twierdzeń dotyczących pielęgnacji skóry „popartych literaturą”, problemy pojawiają się, gdy sięgasz głębiej!
Skala komedogenności – coś jest nie tak
Główny problem polega na poznaniu, czy dany składnik jest komedogenny czy nie. I to jest na najtrudniejsza część. Jeśli znasz skalę komedogenności to zapewne za każdym razem chodzisz, porównujesz listę składników kosmetyku z listą komedogenności. Jeśli produkt ma wysoce komedogenne składniki, spowoduje pryszcze lub wysyp, jeśli nie, to ich nie będzie. To proste i niezawodne, prawda? Niestety nie jest to takie proste…
O tym, jak powstawała skala komedogenności przeczytasz tutaj, ale nie o to dokładnie mi chodzi, więc nie opisuję całego procesu:)
Przykładowa lista komedogenności, ale dodatkowo poniżej załączam najbardziej, jaką znalazłam, która ukazała się w Journal od Cosmetic Science.
Tego typy skale nie są dopasowane do Twojej cery – nie były na niej badane. Komedogenność w ogóle nie była w tamtym czasie badana na ludzkiej skórze! Najczęstszym testem na komedogenność jest test na ucho królika, pionierski w testach kosmetycznych przeprowadzony przez dwóch znanych dermatologów, Alberta Kligmana i Jamesa Fultona. Wymaga to nałożenia substancji (w czystej postaci) do ucha wewnętrznego królika i odczekania kilku tygodni, aby zobaczyć, czy nie powstały zatkane pory. Ponieważ uszy królika są bardziej wrażliwe niż ludzka skóra, szybciej reagowały na produkty komedogenne, co było wygodniejsze w tego typu badaniach.
Trochę fałszywe wyniki..
Niestety oznaczało to również, że było wiele wyników fałszywie dodatnich, w których składniki, które nie są komedogenne u ludzi, okazały się komedogenne w modelu nadwrażliwego ucha królika. Ponadto w oryginalnych testach naukowcy nie zdawali sobie sprawy z tego, że w uszach królika są naturalnie powiększone pory. Niektóre wyniki zaliczały je do trądziku, co prowadzi do jeszcze większej liczby fałszywych trafień.
Najbardziej znanym przekłamaniem jest fakt, że wazelina i produkty oleiste powodują pryszcze, jest wciąż wszechobecny. To nie był pierwszy raz, gdy kwestionowano testy uszu królika – sprzeczne wyniki były powszechne, a listy komedogenności często nie zgadzały się ze sobą (i nadal tak jest).
Niedawno w 2007 roku dermatolodzy Mirshahpanah i Maibach posunęli się do stwierdzenia: „Model [ucha królika] nie jest w stanie dokładnie zobrazować potencjału aknegenicznego [komedogennego] związków chemicznych, a zatem jest cenny tylko dla odróżnienia absolutnych negatywów.” – Mirshahpanah i Maibach, 2007
No to może testy na ludziach?
No skoro nie ucho królika do badania to może jednak skóra ludzka – z tym też nie jest ok:) W laboratoriach można przebadać na komedogenność składniki oraz produkty, ale wyniki też nie są w pełni wiarygodne.
- Zwykle używana w badaniach jest skóra pleców fotografowanej osoby. Skóra pleców bardzo różni się od skóry twarzy. Na przykład skóra twarzy ma znacznie więcej mieszków włosowych i jest narażona na znacznie więcej światła słonecznego. To, czy zareagują w ten sam sposób na produkty, jest wątpliwe.
- Testy na ludziach obejmują również osoby z dużymi porami, które są podatne na pryszcze. Czy ktoś z małymi porami koniecznie zareaguje w ten sam sposób? Co z ludźmi o średnich porach?
- Składniki, które mają być testowane, są wcierane i zasłaniane przez przykrycie bandażem po aplikacji. Nie jest typowe dla produktów do pielęgnacji skóry.
- Testy przeprowadzono na stosunkowo małych grupach (zwykle mniej niż 10 osób).
Składniki komedogenne nie wytwarzają produktów komedogenncyh!
Oto wielki hit i obalacz mitów – bardzo proszę o zapamiętanie!
W biologii jest takie znane powiedzenie: „Dawka powoduje zatrucie”. Na przykład wdychanie wilgotnego powietrza nie zabija cię (i jest naprawdę dobre), a wdychanie zbyt dużej ilości wody Cię utopi. Picie kieliszka wina jest w porządku, ale 10 kieliszków da ci ogromnego kaca, a 50 kieliszków wyląduje w szpitalu.
Okazuje się, że zatkane pory działają w ten sam sposób, a potwierdza to wypowiedź Kligmana (ten od testu na ucho królika) z 1996 roku: „Substancje, które są silnie komedogenne, gdy są czyste (same w sobie) lub w wysokich stężeniach, stają się niekomedogenne po wystarczającym rozcieńczeniu.” – Kligman, 1996
I na przykład oto chodzi z olejem kokosowym – nałożony czysty jako 100% produkt owszem, może być komedogenny. Ale użycie 2% w kremie nie spowoduje, że produkt ten jest komedogenny! I to samo tyczy się gliceryny! Według wielu osób jest ona komedogenna:) No dobrze, nałóż sobie stężoną glicerynę (o konsystencji gęstego syropu na kaszel) – no na pewno zatka! Ale w kosmetykach gliceryna jest bardzo mocno rozcieńczana wodą – NIE MA SZANS, że zatka Ci pory!
Komedogenność – tego na pewno nie wiedziałeś!
Nie sprawdzaj i nie analizuj każdego składnika po kolei! No właśnie, zobacz teraz to: badanie przeprowadzone przez Draelos i DiNardo wykazało, że 100% acetylowany alkohol lanolinowy zapewnia bardzo wysoką ocenę komedogenności na poziomie 4-5. Przy 50% komedogenność wciąż wynosiła 4-5. Ale po rozcieńczeniu do 2,5% komedogenność spadła do marnej 1.
Podobne wyniki znaleziono dla innych składników:
- Izostearynian izopropylu: 100% = 4, 50% = 2-3, 5% = 1-2
- Mleczan mirystylu: 50% = 3-4, 10% = 2-3
- Mirystynian izopropylu: 100% = 2-3, 10% = 1-3, 2,5% = 0
- Palmitynian oktylu: 100% = 2-3, 50% = 1, 5% = 0
Większość produktów zawiera wiele składników, w większości w stężeniach znacznie poniżej 10% – można je łatwo złagodzić przez rozcieńczenie. Dla porównania, typowy balsam do twarzy to 80% wody, co oznacza, że pozostałe składniki osiągają maksimum przy stężeniu 20% (i to tak, jeśli balsam zawiera tylko jeden inny składnik). W tym samym badaniu stwierdzono również, że kosmetyki i produkty do pielęgnacji skóry zawierające znaczące składniki komedogenne o ocenach 4-5, takie jak masło kakaowe, palmitynian izopropylu i izostearynian izopropylu, nie zwiększały tworzenia mikrokomedonów (zalążków dla zatkanych porów).
Komedogenność a ciasto!
Z tym ciastem to chodzi dokładnie o to, że czasami składniki o niskiej wartości komedogenności mogą spowodować, że dany produkt jest komedogenny. Ale przecież z analizy skali wychodzi Ci, że ten produkt powinien być mało komedogenny i tu wchodzi ciasto:) No bo przecież nie wiesz, jak będzie smakowało ciasto, pomimo tego, że użyjesz mąki, masła i mleka – w zależności od tych samych składników, w różnych proporcjach, wyjdą Ci różne rodzaje ciasta, na które zareagujesz inaczej:) Czujesz, o co mi chodzi?
Nawet sam twórca komedogenności Kligman stwierdził: „Na podstawie odczytania składników nie można ustalić, czy dany produkt będzie aknegeniczny, czy nie. Liczy się wyłącznie zachowanie samego produktu.” Czyli widzisz, że skali komedogenności stanowczo nie należy jej używać do przeglądania list składników!
Dlaczego skala komedogenności jest dla Ciebie momentami nieużyteczna?
Niektóre dodatkowe uwagi sprawiają, że podejście „sprawdź każdy składnik” jest jeszcze bardziej nie do zastosowania: Twoja unikalna chemia skóry częściowo determinuje komedogenność składnika. Nawet pod kontrolowanymi ograniczeniami badań dermatologicznych, ten sam składnik i ta sama procedura dały zakres wyników różnym osobom. Może to być z wielu powodów – inny mikrobiom skóry, różne poziomy aktywności, ekspozycja na różne warunki środowiskowe. Źródło składnika może zmienić komedogenność. Na przykład w przypadku naturalnych ekstraktów istnieje duża różnorodność w tym, jakie chemikalia zawiera dana partia i w jakich ilościach.
Kiedy skala komedogenności jest użyteczna?
Korzystanie ze skali komedogenności jest ok tylko w kilku aspektach:
1. SPRAWDZANIE MOCNYCH NEGATYWNYCH (4-5) I POZYTYWNYCH (0) W PRZYPADKU ZAWĘŻENIA PRZYCZYNY “WYSYPU”
Jeśli po zastosowaniu danego produktu masz “wysyp” i nie wiesz, który produkt/składnik go powoduje, sprawdzanie, czy na liście składników nie ma silnie komedogennych (na skali 4-5) składników, możesz wskazać Ci właściwy kierunek. Jeśli w danym produkcie nie ma żadnych składników komedogennych, jest mniej prawdopodobne, że będzie on winowajcą… chociaż nadal może być, dlatego należy pamiętać, że jest to tylko punkt początkowy, a nie rozstrzygający.
2. UNIKANIE PRODUKTÓW O DUŻEJ ILOŚCI SKŁADNIKÓW KOMEDOGENNYCH, JEŻELI TWOJA SKÓRA JEST WRAŻLIWA
Jeśli na liście składników znajduje się większa liczba silnie komedogennych składników, a masz skłonność do trądziku, prawdopodobnie dobrym pomysłem jest unikanie produktu lub przetestowanie go najpierw w znacznym stopniu i bardzo ostrożnie. Jeśli już go używasz i jest w porządku, nie przestawaj tylko z powodu listy składników komedogennych! Rzeczywiste doświadczenie przebije mgliste domysły oparte na listach i skalach.
3. UNIKANIE NIEROZCIEŃCZONYCH SKŁADNIKÓW KOMEDOGENNYCH BEZ PATCH TESTU
Niektóre składniki są powszechnie stosowane w postaci nierozcieńczonej, w szczególności naturalne oleje i masła (np. olej kokosowy). Oceny komedogenności mogą pomóc ci nieco się między nimi poruszać, jeśli twoja skóra jest podatna na zapychanie. Na przykład olej kokosowy jest oceniany na 4 w skali komedogenności, co oznacza, że jest dość komedogenny, ale mnóstwo ludzi nadal go używa bez problemów. Jeśli twoja skóra jest podatna na zapychanie postępuj ostrożnie, lub całkowicie go unikaj i wybieraj mniej problematyczny olej. Uwaga: nie próbuj wykorzystywać komedogenności kwasów tłuszczowych w oleju, aby sprawdzić, jak komedogenny jest końcowy olej – nie ma bezpośredniego związku. Kwasy tłuszczowe są związane chemicznie, co powoduje, że zachowują się zupełnie inaczej w każdej formulacji!
Jeśli chodzi o zawartości kwasów tłuszczowych i komedogenność to więcej. możesz poczytać na ten temat u Ewy Szałkowskiej i tutaj. Ale nie traktuj tego jak 1 do 1.
Jak NIE UŻYWAĆ skali komedogenności?
- Nie wyszukuj i wyrzucaj produktów ze swojej kosmetyczki zawierających składniki komedogenne! Skoro je masz i jest ok to znaczy, że ten produkt nie jest dla Ciebie komedogenny!
- Nie podchodź do tego, że nie kupisz produktu, który poza tym jest dobry, tylko dlatego, że zawiera składnik komedogenny!
Magda, jak żyć!?
Przestań po prostu na siłę szukać, czy coś jest komedogenne lub zakładać, że coś na pewno Cię zatka. Zatykanie porów to tak indywidualna kwestia, że nawet sobie tego nie wyobrażasz! Używaj skali z oceną komedogenności jako skrótu, aby uniknąć patch testów nowych produktów, ale nie traktuj tego jako wyroczni! Testuj produkty, dokładnie oczyszczaj twarz, stosuj kwasy, złuszczające produkty, baw się kosmetykami metodą prób i błędów. Jeśli jednak chcesz stosować czyste oleje to najpierw sprawdź sobie skalę, ale serio – nie traktuj jej jak wyroczni. Podejdź do wszystkiego zdroworozsądkowo. Bo kosmetyki mają Ci sprawiać przyjemność. A nie przysparzać Ci kolejnych analiz itp.
A jak masz z czymś problem to napisz do mnie. Damy sobie radę:)
Źródła:
- Artykuł Kligmana o tym, że wazelina nie jest komedogenna.
- Comedogenicity of cosmetics: a review
- A re-evaluation of the comedogenicity concept
- COMEDOGENICITY—A COMPLICATED CONVERSATION
- https://labmuffin.com/fact-check-how-to-use-comedogenicity-ratings/
Dzień dobry,
czy ja dobrze rozumiem, że zatykanie porów odbywa się w wyniku hiperkeratozy wokól ujścia mieszka włosowego? Jeżeli tak, to jaki jest mechanism tego procesu – czemu niektóre skłądniki powoduja przerost a inne nie?
To jest jeden z czynników, mechanizmu procesu nie znam dokładnie, bo nie jestem dermatologiem, ale moim zdaniem to wypadkowa wielu czynników, nie zawsze zależna od składników.
Tak naprawdę przyczyny nadmiernego rogowacenia, czy innego nieprawidłowego rogowacenia (np łuszczycy) nie są znane. Niekiedy przyczyny upatruje się w jakości łoju czasem ilości bakterii, które rozkładając łój do drażniących kwasów tłuszczowych, stresu, diety (to chyba najmniej), ale najczęściej w genach i hormonach. Z tego powodu bardzo trudno jest określić które składniki przyczynią się do nadmiernego rogowacenia jest bardzo trudne i jedyne co można zrobić to bardzo pilnie obserwować swoją skórę. 🙂
Jak najbardziej zgadzam się, jednak tutaj mówimy bardziej o kwestii “zapycha mnie” – gdy ludzie nie rozumieją o co z tym zapychaniem chodzi. Ale Kosmeologika ma cudowne wpisy i uwielbiam ją:)
Bardzo fajnie opisuje to dziewczyna tutaj
https://www.kosmeologika.pl/2018/07/przyczyny-tradziku-nadmierne-nieprawidlowe-rogowacenie.html
hej, w źródłach brakuje chyba https://labmuffin.com/fact-check-how-to-use-comedogenicity-ratings/ bo ten artykuł brzmi jak tłumaczenie.
Artykuł Michelle jest świetnie napisany i stanowi źródło – dopisałam:)